niedziela, 17 lutego 2008

Nie pisałam, bo słońce nie pozwalało siedzieć przed komputerem. 6 dni bez deszczu dobiegło dziś końca. Jest tak samo dobrze jak było wcześniej :). Co ostatnio?

Dzisiaj Wielki Mur Wsparcia dla Pracowników - pomysł, który powstał na warsztacie Clean Clothes Campain. Wyszliśmy w Bergen na główną ulicę handlową z ulotkami, standem z masą informacji o warunkach w jakich pracują ludzie w fabrykach, szyjąc ubrania dla nas. No i "murem". Urzekł mnie najbardziej pan z rodziną, trójką małych szkrabów. Powiedział tylko dobitnym głosem, że słyszał "o tym" i zaczął podsadzać dzieciaki, żeby też się podpisały, mądrze im tłumacząc, że gdzieś tam na świecie, żyją ludzie, którzy mają trochę inaczej niż my..



Dużo wspólnego gotowania, integracji z Norwegami, dzisiejsze naleśniki o 1 w nocy, chyba wygrywają :) No i bardzo ciekawy pomysł powstał przy tej okazji. Wczoraj południowe klimaty z Włochami, trochę mi to uzmysłowiło, że Europejczycy i Amerykanie trzymają się razem, a oddzielnie z Afrykanami i Azjatami, którzy razem w swoich gronach. Nie ma wspólnych imprez, gotowania.

Wczoraj udało mi się też, pierwszy raz zatrzasnąć klucze w środku pokoju, co oznacza interwencję jakiś specjalnych służb i 300 koron, albo pomoc i spryt Marco i Diego (oraz narzędzi Andreasa) którzy w 5 minut rozkręcili zawiasy w moich drzwiach i dostali się do środka.

Dzisiaj też rozmowy o zaufaniu z Anso, Sibylle i Joanną, o Darfurze, Chinach i naprawianiu świata z Andy'm. Dziękuję!

3 komentarze:

lepi pisze...

No to pogratulować tylu dni słońca! : )
No i akcji też!
Z czym były te naleśniki o 1 w nocy?

Weronika pisze...

Hej,
śledzę opisy na twoim skype'ie i mega doceniam, że grzecznie rano wstajesz :). I na frisbee często chyba bywasz. Fajnie!

Wow, a naleśników dwie tury były, najpierw z dziewczynami, potem z RObertem i Andy'm - couch surfer. Czekolada, dżem, rodzynki i specjalny norweski ser żółty, ale słodki. Przywiozę :) Ściskam Lepi mocno!

lepi pisze...

Ja też ściskam. Dzisiaj na treningu było mało (25?) osób, więc było dużo gry - grałem 3 mecze po 10 minut pod rząd continous. A w piątek stopem do Sosnowca. Zobaczymy, jak będzie : )

Jak czytałem Twoją odpowiedź, to najpierw pomyślałem, że w naleśnikach były najpierw dziewczyny a potem Robert i Andy, mam nadzieję, że nie uprawiasz kanibalizmu!

Odwiedź mój blog, jest mały update :)