niedziela, 6 stycznia 2008

w Bergen

Pierwsze kroki na norweskiej ziemi zdarzyły mi się w Oslo, pokrytym śniegiem, miejscami magicznym, jak z filmu.

Teraz już w Bergen, gdzie zamieszkałam na następne 6 miesięcy.

Parę faktów z codziennego życia:
Mieszkam na 15tym piętrze, z okna widzę górę, trochę ośnieżoną. Bardzo niedaleko jest jezioro, na godzinny spacer, dzisiaj tam byliśmy w deszcz. Fantoft - tam gdzie są akademiki, to ok. 5km od centrum i od uniwersytetu. Teraz jeżdżę autobusem, potem planuje rowerem.
Wokoło dużo przyrody i biegających Norwegów.


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

z kim ten spacerek?

Weronika pisze...

z Francuzek i dwoma Polkami z Wrocławia, przyjemnie mimo deszczu w oczy. Wróciłam totalnie mokra.

lepi pisze...

Werutku, nie planuj na rowerze tylko narty biegowe kupuj : D

Ja dzisiaj kupiłem wreszcie kosze i recycling aż furczy, muszę gdzieś przeczytać, co można a co nie można wyrzucać jako plastik i papier/karton.

Buziaki z zalodzonej Polski - dzisiaj, z powodu marznącego deszczu, można było się nawet na trawnikach poślizgnąć!!!

Pisz dużo i wracaj prędko.
Jest jakaś drużyna Ultimate'a w Bergen? : )

Weronika pisze...

Narty fajny pomysł! Kurcze tylko tu śniegu w ogóle nie ma, może wodne :) bo deszczu pod dostatkiem.

Brawo za kosze!! Trzymam mocno kciuki. U nas w kuchni akademikowej też 3 stoją.