Dzisiaj wstać z łóżka było wyjątkowo trudno. O 10 po 9 godzinach snu z podpuchniętymi oczami udało się! Widziałam ślady słońca, na jednej z 7 gór otaczających Bergen (jest ich tylko 6, 7mej nikt nie może znaleźć, ale ludzie wierzą w 7, bo to szczęśliwa liczba). Udało mi się zmoknąć, wyschnąć, zmoknąć i już nie wyschnąć w trakcie krótkiego pobytu w centrum Bergen.
Deszcz tutaj zadziwia! Już niedługo jak Eskimosi śnieg, tak ja będę rozróżniać i nazywać, co najmniej kilkanaście rodzai deszczu. Dzisiaj deszcz numer 4 - zabijaka: siedząc w pokoju, co kilka chwil słuchać, jakby wielka tuba powietrza uderzała w nie, i lały się hektolitry wody. Otwieranie okna dla życia i zdrowia niewskazane - szczególnie na 15tym piętrze :)
Dzisiaj bardzo miły wieczór z Andreasem i Janą. Rozmawianie, filmowanie "You kill me", słuchanie muzyki i planowanie wycieczek po okolicach Bergen. Andreas i Jana to imiona zdecydowanie do zapamiętania :)
Jutro z rana w planach bieganie w okolice pobliskiego jeziorka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
powoli ucze sie razem z Toba tego miejsca. pamietam juz gory, rodzaj deszczu, dwa imiona i czytam o tym filmie:)
Tomku, dziękuje
Za siedmioma górami za siedmioma lasami,gdzie pada deszcz z 4 rodzajami ... na 15 pietrze mieszka Werut z paroma kumplami i kumpelami :) Iście bajkowa sceneria.
Fanie że foty,czekam na więcej:)
Wow, jaki wierszyk! Iście poetycki talent.Czekam na więcej też ;)
Prześlij komentarz