czwartek, 17 stycznia 2008

chwile drobne nieulotne

Dzisiaj odważyłam się poczuć jak w domu (miłe to), wracając wieczorem do Fantoft Heaven (tak przekornie, mam nadzieję, że niebo nie jest tak zunifikowane).

Dzisiaj drugie zajęcia - seminarium i jeszcze nie było, ani kawałka norweskiej profesorki / profesora. Wczoraj pani z Turcji, dzisiaj z Bośni i Hercegowiny. Zaczynam na prawdę lubić University of Bergen!

Parę fotek z dzisiejszej 10-osobowej kolacji. Belgijska lasagne :)
Thanks to Sibylle, Anso, Margo and Philippine.



Deszcz numer 2 (jak do tej pory mój ulubiony):
Na początku trudno go zauważyć, kroczysz i masz wrażenie jakby właśnie bezdeszczna chwila nastała - złudzenie. Nie widać go na kałużach, prawie nie czuć na policzkach, ale coś jakby nie tak. Znaleźć go można w świetle latarni, tam jest! Drobniutki, malutki, bardzo nieśmiały - totalnie inna rodzina niż ten nr 4. Najbardziej przypomina mżawkę, taką pomniejszoną 10 razy. Cudo!

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hej! może każdy z typów deszczu w Norwegii odzwierciedla jeden z typów charaktereów Norwegów? Nic tylko zrobić jakiś projekt na uniwersytecie na ten temat;) W koncu to psychologia społeczna:)

Anonimowy pisze...

a frisbee. Miało być o fresbee :)

Anonimowy pisze...

a jaki jest nr 4?

Weronika pisze...

Oj Siora!
Nie czytasz uważnie! Patrz post z 9 stycznia. Żeby mi to było ostatni raz!

Anonimowy pisze...

jak ty do mnie mowisz, hazir?

Anonimowy pisze...

chciałam tylko powiedzieć,że ja też czytam. też regularnie.
przy kolacji przeważnie.

aaa i zauważam, że pojawiło się dwóch nowych bohaterów o których,zdaje się, nic jeszcze wiemy :)

Anonimowy pisze...

o. i nawet komentarz udało się dodać.
wcześniej coś mi się tu psuło :)

Anonimowy pisze...

dokladnie. Margo i Philippine? male wprowadzenie? Weroniczko, czy ty wrocilas z tego second party?

Weronika pisze...

Z imprezy wróciłam i żyję!

Cześć Ago, miło widzieć/czytać cię tu!

2 nowe osoby, dziś z rana już wyjechały. Margo i Philippine były w odwiedzinach u Sibylle. Obie studiują architekturę i miały u nas w Bergen wakacje posesyjne.

Fajnie, że się dopytujecie :)